Następny dzień upłynął nam w drodze, a była ona długa i dość nużąca. Objechaliśmy od południa góry Sierra Nevada i zaczęliśmy zagłębiać się w coraz bardziej pustynne okolice. Jechaliśmy przez Pustynię Mojave, a jałowa okolica była usiana jedynie skąpą roślinnością pustynną i drzewami Jozuego. Na zachód od gór Sierra Nevada nizina kalifornijska jest gęsto zamieszkała. Tu zaś były pustkowia. Nawet stacje benzynowe występowały co kilkadziesiąt kilometrów.
![]() | |
|
Po południu dojechaliśmy na skraj Doliny Śmierci. Mimo że jest to park narodowy, nie ma tu żadnych bramek przy wjeździe. W pewnym miejscu można zjechać na parking, obok którego stoi automat do kupowania biletów. Mając roczną kartę uprawniającą do wjazdów do parków narodowych, użyłem jej, by otrzymać stosowny wydruk potwierdzający wniesienie opłaty. Jadąc przez park, obserwowaliśmy jałową pustynię i białe od soli koryta wyschniętych zbiorników wodnych. Ten księżycowy krajobraz sprawiał dziwne wrażenie, tak, jakbyśmy znaleźli się rzeczywiście na innej planecie. Temperatura przekraczała 40 stopniu Celsiusza.
![]() | |
|
Skusiliśmy się na krótką wędrówkę do wodospadu Darwina. Ta oaza wilgoci ukryła się kilka kilometrów od biegnącej w poprzek doliny drogi. By dotrzeć do początku szlaku trzeba przez kilkanaście minut jechać drogą gruntową, a potem szlak prowadzi przez pewien czas po pustyni. Nagle pojawiają się zielone rośliny i odkrywamy ze zdumieniem płynącą w korycie strumienia wodę.
Przeskakując kilkakrotnie przez płynącą wodę, dotarliśmy do spadających ze skał kaskad. Dziwny to na pustyni widok.
![]() | |
|
![]() | |
|
Wieczorem dotarliśmy na nieprawdopodobnie tanie (7 dolarów) pole namiotowe w Panamint Springs Resort. Pole było całkiem fajne, a przy tym puste (gdy przyjechaliśmy, poza nami było tylko dwóch Niemców z namiotem i daleko od nas jeden samochód mieszkalny, a późnym wieczorem pojawiła się jeszcze jedna para z namiotem).
Podłoże było tutaj pod wierzchnią warstwą piachu bardzo twarde, do tego wiał porywisty wiatr, więc namęczyłem się podczas stawiania namiotu.
Doszliśmy do wniosku, że nie ma potrzeby nakładać tropiku na namiot, gdyż deszcz nam nie grozi. W Dolinie Śmierci nawet w nocy było bardzo ciepło.
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 Następna strona