Grand Grove-Visalia - 27.06.2012

Po śniadaniu przyrządzonym na ganku domku oddaliśmy w recepcji klucze i pojechaliśmy do pierwszego celu naszej wędrówki. Chcieliśmy zobaczyć największe sekwoje. Znajdują się one obok szlaku Congress Trail na terenie Sequoia NP. Musieliśmy dość daleko jechać drogą wewnątrz parku, która była malownicza, lecz przejazd nią nie był łatwy, gdyż aktualnie znajdowała się w remoncie i na niektórych odcinkach ruch odbywał się wahadłowo. Po dojechaniu na miejsce okazało się, że na początku szlaku Congress Trail nie ma parkingu dla zwykłych samochodów, a tylko dla autobusów i samochodów dla inwalidów. Dlatego zdecydowaliśmy się pojechać na parking znajdujący się na początku szlaku prowadzącego do jednej z największych sekwoi: General Sherman Tree. Szlak ten również pozwala obejrzeć inne wielkie drzewa i łączy się ze szlakiem Congress Trail.

Przejście tego szlaku to właściwie spacerek po chodniku – jak w parku. Niezwykłe są tylko widoki – ogromne sekwoje po obu stronach drogi.

Sekwoja Generał Sherman
Sekwoja Generał Sherman

Ze szlakiem uporaliśmy się szybko. Teraz trzeba było wymyślić, co dalej. Miałem wcześniej pomysł na powrót do Kings Canyon i przejście przez jeden ze szlaków w tym parku, ale po przejechaniu remontowaną drogą między parkami uznałem, że szkoda czasu na taką podróż. Wybraliśmy zatem szlak do Tokopah Falls, rozpoczynający się obok pola namiotowego Lodgepole. Po przejściu przez mostek nad rzeką Kaweah idzie się lasem wzdłuż rzeczki, podziwiając górskie widoki, aż dochodzi się do niewielkiego wodospadu. W sumie nie jest to wielka rewelacja, ale miła wycieczka, podczas której można natknąć się na zwierzęta znane nam przeważnie tylko z filmów. Gdy odpoczywaliśmy nad wodospadem, zauważyliśmy nieświszczuka, zwanego popularnie pieskiem preriowym, który wyszedł ze swojej norki i szukał pożywnienia obok ścieżki. Wracając, mieliśmy jeszcze więcej szczęścia, gdyż natknęliśmy się na niedźwiedzia brunatnego. Gdybyśmy byli sami, być może wystraszylibyśmy się, ale razem z nami niedźwiedzia obserwował spory tłumek innych turystów. Niedźwiedź był kilkadziesiąt metrów od nas i nie wyglądało na to, by bał się ludzi. Rok wcześniej spotkaliśmy niedźwiedzia w ormiańskich górach, ale tamten miś na nasz widok uciekł. Jeden z naszych ormiańskich znajomych wyjaśnił nam, że to dlatego, że w Armenii strzela się do niedźwiedzi. Wygląda na to, że w Sequoia National Park nikt na niedźwiedzie nie poluje.

Nieświszczuk nad wodospadem Tokopah
Nieświszczuk nad wodospadem Tokopah
Wodospad Tokopah
Wodospad Tokopah

Po zakończeniu wędrówki pojechaliśmy w kierunku kempingu, na którym mieliśmy przenocować. Znajdował się on w Visalii, w dolinie u podnóża Sierra Nevada. Droga zajęła nam dość dużo czasu ze względu na remonty dróg i ruch wahadłowy.

Kemping był bardzo przyjemny – rozbiliśmy namiot na zielonej trawce. Internet bezprzewodowy działał doskonale. Co prawda, na kempingu był grill, ale nie mieliśmy co na niego położyć, gdyż brakowało rusztu, więc obiad ugotowaliśmy sobie na naszej turystycznej kuchence. Później w kempingowym sklepiku odkryłem ruszt, ale i tak był on za mały, by dało się go wykorzystać. Generalnie grill na tym kempingu nadaje się bardziej do palenia ognisk i pieczenia kiełbasek niż do przygotowywania potraw barbeque.

W nocy nie było szczególnie zimno – po raz pierwszy w Kalifornii.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 Następna strona