Apache Junction - 16.07.2012

Rano po śniadaniu pojechaliśmy na początek szlaku. Nie planowałem wędrówek w tych okolicach, ale miałem ze sobą kilka przewodników, więc znalazłem naprędce coś, co zapowiadało się całkiem interesująco. Czekała nas mniej więcej 12 kilometrowa wędrówka w górach Superstition. Już sam dojazd na początek szlaku Second Water Trail był dość ciekawy, gdyż obok drogi widzieliśmy odrestaurowane westernowe miasteczko oraz słynny kościół z filmu „Charro!” z udziałem Elvisa Presleya.

Pustynne góry Superstition Mountains
Pustynne góry Superstition Mountains

Początek szlaku znajduje się na końcu drogi gruntowej, która odchodzi od głównej szosy wkrótce za zjazdem do parku stanowego Lost Dutchman. Przy okazji – Lost Dutchman, od którego pochodzi nazwa tego parku, a który stał się w amerykańskim folklorze dość znaną postacią jako właściciel zaginionej kopalni złota, tak naprawdę był Niemcem, a nie Holendrem. Słowo Deutch jest jednak podobne do angielskiego Dutch – stąd Niemiec, od którego pochodzi legenda, zmienił swoją przynależność narodową.

Wędrówka w górach Superstition Mountains
Wędrówka w górach Superstition Mountains

Szlak był bardzo ciekawy. Wędrowaliśmy przez pustynną, a zarazem górzystą okolicę, pełną różnego rodzaju kaktusów i sukulentów. Z otoczenia wybijały się najbardziej wielkie kaktusy saguaro, kojarzące się nam ze zdjęciami z pustyni Sonora. Są one symbolem Arizony, zdobiąc prawie każdą tablicę rejestracyjną w tym stanie. Małgosia powtarzała, że gdybyśmy przenieśli się pewnego dnia do Ameryki, chciałaby przed swoim domem mieć pięknego, rozgałęzionego kaktusa saguaro (swoją drogą w Apache Junction wiele osób hoduje przed domami zamiast drzew kaktusy).

Piękne kaktusy w górach Superstition Mountains
Piękne kaktusy w górach Superstition Mountains

Szlak był dość długi i było bardzo gorąco, ale na szczęście różnice wysokości nie były duże. Tylko na samym końcu musieliśmy zejść do kanionu strumienia Second Water, od którego pochodzi nazwa szlaku. Ponieważ wracaliśmy tą samą drogą, powrót wymagał od nas znacznie większego wysiłku, gdyż musieliśmy wspinac się pod górkę.

Krajobrazy w Superstition Mountains
Krajobrazy w Superstition Mountains

Po zakończeniu wędrówki pojechaliśmy kupić do mijanego po drodze supermarketu lody i napoje orzeźwiające. Jakoś zgadaliśmy się z panią pracującą w kasie, której syn wyjechał w 2007 do Polski i zamieszkał we Wrocławiu. To dziwne, że udało nam się znaleźć w Apache Junction kobietę, której syn przeniósł się do Polski i to do tego samego miasta, w którym sami mieszkamy.

Po południu leniwie odpoczywaliśmy na kompletnie pustym kempingowym basenie.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 Następna strona