Tam, gdzie jada się pająki, 15.02.2014 - 9.03.2014

Podsumowanie podróży

Nasza podróż do Tajlandii i Kambodży była bardzo udana. Najdłużej i najcieplej zapamiętamy z niej na pewno ten dzień, gdy w Mondulkiri mogliśmy pojeździć na słoniu i kąpać się w nim w rzece.

Wycieczki rowerowe po kambodżańskich wioskach to kolejny punkt programu naszej podróży, który sprawił nam wiele przyjemności.

Siem Reap warto odwiedzić, gdyż Angor Wat i inne pobliskie świątynie należą do najwspanialszych światowych zabytków kultury.

Podczas podróży trapiły nas niestety choroby. Andrzejek miał raz problemy z żołądkiem, a później dostał gorączki.

My mieliśmy również objawy ze strony układu pokarmowego: bóle brzucha i biegunki, te ostatnie na szczęście niezbyt dokuczliwe. O tyle to było dziwne, że podczas naszej poprzedniej podróży do Tajlandii nie doświadczyliśmy niczego podobnego.

Pewnie jednak nie zdecydowałbym się na podróż do Kambodży z bardzo małym dzieckiem, zwłaszcza że widziałem, jak wygląda w tym kraju prowincjonalny szpital. Andrzejek to już całkiem duży chłopak, więc czuję, że mogę sobie na więcej pozwolić, podróżując z nim.

Tu muszę podzielić się pewnym swoim wnioskiem z podróżowania z dzieckiem. Zawsze podczas podróży istnieje taka możliwość, że zachorujemy. W przypadku dalszych podróży jest to tym bardziej prawdopodobne, że zmienia się flora bakteryjna, cykl dobowy, a sama podróż także niesie za sobą swoisty stres.

Poza problemami z flora bakteryjną zawsze istnieje możliwość złapania drobnej infekcji wirusowej. Jest to tak samo możliwe w Kambodży, jak w Ustce. Z tym wiele zrobić się nie da oprócz zażycia paracetamolu lub ibuprofenu i czekania, jak objawy ustąpią.

Tym razem nasz pobyt wyjątkowo obfitował w choroby. Ktoś mógłby zapytać, czy z tego powodu, nie warto by było zrezygnować z takich podróży. Dla mnie takie stawianie sprawy nie ma sensu. Choroba może nam się zdarzyć podczas wyjazdu do dowolnego kraju. W Kambodży standardy medyczne nie są wysokie, lecz w Phnom Pehn czy Siem Reap jest już kilka klinik przeznaczonych dla turystów z bogatych krajów, a w ciągu godziny lotu samolotem z obu tych miast można dostać się do Bangkoku, gdzie standard leczenia dorównuje, jeśli nie przewyższa to, co oferuje polska służba zdrowia. Kambodża z różnych powodów kiepsko nadaje się na podróż z małym dzieckiem, chyba że ktoś chce wpaść z Tajlandii na dwu czy trzydniową wycieczkę do Siem Reap i wrócić do Tajlandii. Ale dla starszego dziecka jest to bardzo dobra propozucja.

Choroba Andrzejka, której doświadczyliśmy w Kompong Cham, okazała się drobną infekcją wirusową, po której następnego dnia nie było już śladu.

Kuchnia tajska nas nie zawiodła, a khmerska była prawdziwym odkryciem. Nie spodziewałem się, że jest ona tak egzotyczna i zarazem bardzo łagodna, gdyż chilli jakoś się w Kambodży nie przyjęło. Nie wiem, czy jeszcze wrócę do Kambodży, bo sądzę, że zobaczyłem już jej największe i najciekawsze skarby, ale na pewno wrócę do Azji Południowo-Wschodniej. Przed nami jeszcze Laos i Wietnam


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25