Bangkok-Warszawa, 8.03.2014

Samolot odlatywał o 12:40, nie musieliśmy więc wstawać szczególnie wcześnie. Spokojnie zjedliśmy śniadanie i wymeldowaliśmy się trochę po 9. Co prawda, na lotnisko można było dotrzeć z naszego hotelu najpierw miejską kolejką naziemną, a potem specjalną kolejką lotniskową, ale nie chciało mi się wlec z bagażami na przystanek, a później jeszcze przesiadać.

Zamiast tego wziąłem taksówkę, których pełno stało obok naszego hotelu. Jest to tani środek transportu, tańszy niż metro czy kolejka miejska, gdy się podróżuje w kilka osób. Kazałem się zawieźć na stację Makkasan. Kierowca – nie wiedzieć czemu – zawiózł nas na stację Ratchaprarop (60 bahtów), ale nie miało to dla nas większego znaczenia. Bilet na lotnisko kosztował 40 bahtów od osoby.

Na lotnisku w Bangkoku
Na lotnisku w Bangkoku

Wylot odbył się planowo, a sam lot był całkiem komfortowy. Miałem okazję przeczytać w „Izwiestii” kilka artykułów na temat rozgrywających się właśnie wydarzeń na Krymie związanych z aneksją półwyspu przez Rosję. Poznanie rosyjskiego punktu widzenia było całkiem pouczającym doświadczeniem, zwłaszcza że w naszych mediach trudno było znaleźć komentarze wyłamujące się ze zgodnego antyrosyjskiego chóru.

Przesiadka w Moskwie była niezbyt długa. Trwała dwie i pół godziny. Siedzieliśmy w terminalu, tym starym niestety, i surfowaliśmy po Internecie. Andrzejka pod koniec ogarnęła wielka senność.

Lot do Polski także przebiegł bez komplikacji. Lecieliśmy samolotem LOT. Zgodnie z nową strategią naszego narodowego przewoźnika za darmo można teraz dostać w samolocie tylko wodę i mały batonik Prince Polo. Za wszystko inne trzeba już płacić. Nie wiem, jakie ta strategia przyniesie owoce, ale w samolocie Aeroflotu z Warszawy do Moskwy leciało mi się zdecydowanie wygodniej. Nawet fotel był jakiś bardziej miękki.

Z lotniska odebrał nas szwagier i trochę po 23 położyliśmy się spać w mieszkaniu naszej rodziny pod Warszawą.


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 Następna strona