Siem Raep-Kampong Cham, 24.02.2014

Mimo że umawialiśmy się na 6:45 już 10 minut wcześniej pracownik hotelu zastukał do naszych drzwi, by powiedzieć, że czeka na nas transport na dworzec. Gdy zeszliśmy na dół, okazało się, że przed hotelem stoi tuk-tuk, który zawiózł nas do biura firmy przewozowej Sorya. Z tego pośpiechu zapomniałem się upomnieć o nasze pakiety śniadaniowe, które recepcjonista obiecywał nam przygotować poprzedniego dnia. Żeby więc nie wyruszać w drogę z pustym żołądkiem, kupiłem bagietkę obok biura firmy przewozowej.

Autobus był dość wysłużony. Przewidywałem, że podróż będzie trwała 6 godzin, jak to było napisane na tablicy informacyjnej w naszym hotelu, nie wierzyłem w 5 godzin, o których informowała inna tablica na dworcu autobusowym, ale tak naprawdę przyszło nam spędzić w autobusie 7,5 godzin. Część drogi jechaliśmy po drodze gruntowej, gdy więc o 15 dotarliśmy do Kompong Cham i wyciągnęliśmy z luków bagażowych nasze plecaki, były okurzone różowym pyłem.

Miasto sprawiało pozytywne wrażenie. Nie widziało się tutaj anglojęzycznych napisów i gdy pytaliśmy o drogę, nikt nie potrafił nam udzielić informacji ze względu na brak znajomości języków obcych. Do hotelu jednak dotarliśmy bez problemów. Był on ulokowany urokliwie nad Mekongiem i sprawiał bardzo przyjemne wrażenie.

Ulica w Kampong Cham
Ulica w Kampong Cham

Wieczorem włóczyliśmy się po mieście. Było tu nieturystycznie i przez to bardzo przyjemnie.

Próbowałem znaleźć dworzec firmy Rith Mony, która zdaniem autorów przewodnika Rough Guide jako jedyna organizowała przejazdy do Sen Morom, ale z powodu trudności językowych zupełnie mi się to nie udawało.

Dopiero wieczorem w hotelu, korzystając z Internetu, zlokalizowałem to miejsce. Trzeba będzie się tam wybrać nazajutrz, po wycieczce rowerowej, którą mieliśmy w planach.


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 Następna strona