Następny dzień rozpoczęliśmy od śniadania, po nim zaś poszliśmy do kawiarenki internetowej, którą zauważyłem wczoraj w drodze do sklepu. Chciałem sprawdzić, jak wygląda sprawa z miejscami noclegowymi na polach namiotowych na terenie Khalaghari Transfrontier Park, największego na terenie RPA pustynnego parku narodowego. W Parku Krugera, w którym byliśmy podczas naszej poprzedniej wizyty w RPA, obowiązuje zasada rezerwowania noclegów z dużym wyprzedzeniem. Kiedyś czytałem, że na Khalaghari też jest całkiem spory ruch. Postanowiłem więc sprawdzić, jak się mają sprawy z noclegami w Internecie. Na stronie http://www.sanparks.co.za, która należy do organizacji zarządzającej parkami narodowymi w RPA, można nie tylko dokonać rezerwacji, ale także sprawdzić, ile pozostało wolnych miejsc noclegowych interesującego nas typu na wskazanym polu namiotowym.
Kawiarenka internetowa obsługiwana przez młodego Murzyna-rastamana była czynna i po zapłaceniu za 30 minut korzystania z netu (niestety kosztowało mnie to 30 randów – kawiarenki internetowe w RPA są zastanawiająco drogie) udało mi się dowiedzieć, że z noclegami na Khalaghari nie będziemy mieli żadnych problemów. Przy okazji dowiedziałem się, że nasza Kia Soul wcale nie ma napędu na cztery koła, mimo że takie sprawia wrażenie. W sumie może więc dobrze, że nie pojechaliśmy z nią do Botswany, gdzie w parkach narodowych drogi są naprawdę piaszczyste. Następnym razem (a na pewno taki będzie) zamówię dla nas duży samochód terenowy. Będzie kosztował więcej, ale przynajmniej pozwoli nam to uniknąć niespodzianek.
Po odwiedzinach w kawiarence internetowej ruszyliśmy w kierunku Kalahari. Z Kuruman wiodą na pustynię dwie drogi – jedna gruntowa i druga asfaltowa. Nie widzieliśmy powodu, by męczyć się bez wyraźnej potrzeby podróżą po wertepach, więc wybraliśmy asfalt. Jazda okazała się zresztą nie mniej męcząca niż wczorajsza – ze względu na dość liczne mijanki spowodowane robotami drogowymi.
Już wcześniej postanowiłem, że po tej długiej podróży samochodem należy nam się trochę odpoczynku. Dlatego też zamiast od razu ruszyć w kierunku pustyni po dojechaniu do ostatniego dużego miasta, Upington, rozpoczęliśmy szukanie noclegu. Przepływająca przez miasto Rzeka Pomarańczowa była bardzo wzburzona. Pewnie z tego powodu pierwszy kemping, na który trafiliśmy, położony na wyspie ośrodek Die Eiland, był zamknięty. Po drugim, który wskazała nam nawigacja, nie było ani śladu. Polecany przez przewodnik backpackerski pensjonat Yebo również był nieczynny i wyglądało na to, że albo go remontowano, albo znajdował się w stanie likwidacji.
W tej sytuacji przy pomocy nawigacji znalazłem inny kemping, znajdujący się kilkanaście kilometrów za miastem w kierunku Khalaghari Transfrontier Park – miał on graniczyć z rezerwatem Spitskop Nature Reserve. I rzeczywiście – po jednej stronie drogi była droga dojazdowa do rezerwatu, po drugiej zaś niewielki kemping (http://www.spitskopmonate.co.za), z ładnym niedużym basenem i trawiastą nawierzchnią. Kobieta w recepcji dała mi ulotkę z informacjami o parku i zanotowała na niej kod, który należało wstukać na klawiaturze numerycznej znajdującej się obok bramy, by brama otworzyła się, umożliwiając przyjezdnym wjazd do środka. Nocleg był dość drogi – zapłaciliśmy 75 randów od osoby.
Rozbiliśmy namiot. Kemping był ładny, ale z jakiegoś powodu pełno było na nim much, od których trudno się było opędzić. Innymi występującymi obok much zwierzętami na kempingu były antylopy.
![]() | |
|
Potem wsiedliśmy do samochodu, bo chcieliśmy w Upington uzupełnić zapasy. Byliśmy kilkanaście kilometrów od miasta, ale droga była szeroka i pusta, więc już wkrótce znowu byliśmy w jego centrum. Tym razem nawigacja zupełnie nas zawiodła. Jeździliśmy od jednego miejsca do drugiego, ale wskazywanych przez nawigację sklepów po prostu nie było.
W końcu jeżdżąc na chybił-trafił natrafiliśmy na spory hipermarket sieci Shoprite, w którym zaopatrzyliśmy się we wszystkie potrzebne nam rzeczy.
Po powrocie na kemping zjedliśmy obiad i po wieczornych zajęciach poszliśmy spać.
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 Następna strona