Zgodnie z planem rano wstaliśmy i zrobiliśmy sobie śniadanie w pokoju. Potem ruszyliśmy na przystanek. Na przystanku poczuliśmy sporą dezorientację, bo wyświetlacz elektroniczny w ogóle nie pokazywał autobusu X2, który miał przyjechać o 7, a wywieszony wewnątrz wiaty rozkład jazdy ktoś zmienił w nocy i teraz informował on, że pierwszy autobus tej linii odjeżdża o 12:00. Do tego obok rozkładu jazdy wisiała informacja, że kursy autobusów X2 mogą zostać w ogóle odwołane. Na przystanek miał przyjechać jadący na lotnisko autobus innej linii, ale dopiero za 20 minut. Okazało się jednak, że autobus linii X2 przyjechał jakby nigdy nic o 7. Bilety kosztowały bodajże dwa funty od osoby.
Na lotnisku przepakowaliśmy najpierw bagaże. Przekładając rzeczy pomiędzy plecakami i torbą, a także między nimi a bagażem podręcznym doprowadziliśmy do pożądanego stanu ciężar naszych pakunków: wszystkie bagaże rejestrowane ważyły trochę mniej niż 15,5 kg.
Po przejściu przez kontrolę bezpieczeństwa kupiliśmy sobie słodycze i gazety na drogę, a potem w automacie wodę do picia (dzięki pewnej pani, która mi pożyczyła monetę, za co serdecznie dziękuję).
O locie do Wrocławia nie ma sensu dużo pisać. Samolot był niestety spóźniony, ale i tak nigdzie się nam nie śpieszyło. Wrocław powitał nas jesiennie, lecz i tak pogoda była lepsza, niż się spodziewaliśmy. W ten sposób zakończyła się nasza afrykańska wyprawa.
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 Następna strona