Rano szwagier odwiózł nas swoim samochodem na Okęcie. Spakowaliśmy plecaki w worki transportowe. Jest to niezwykle wygodne rozwiązanie, gdy podróżuje się z plecakiem, zwłaszcza zimą, gdyż zabezpiecza plecak w podróży, a po wylądowaniu worek umożliwia zapakowanie zimowych rzeczy, które można następnie zostawić w przechowalni. Pobraliśmy karty pokładowe i zdaliśmy bagaże. Kontrola bezpieczeństwa przebiegła całkiem sprawnie. Może dlatego, że w niedzielne poranki niewielu ludzi wyrusza w podróż?
Zdążyliśmy nawet zrobić drobne zakupy w sklepie bezcłowym. Nasz samolot odlatywał o 12:25.
Nowy terminal na Okęciu sprawia przyjemne wrażenie. Nasze największe lotnisko przypomina coraz bardziej dworzec lotniczy dużej europejskiej stolicy.
Samolot Aerofłotu do Moskwy był całkiem nowoczesny i wygodny, chociaż przeznaczony do krótszych tras, a więc pozbawiony systemu rozrywki pokładowej. Wylądowaliśmy na lotnisku Szeremietiewo o czasie. To lotnisko także bardzo się zmieniło. Gdy gościliśmy na nim po raz ostatni, w 2006 roku, był to mały zatęchły grajdołek z kosmicznymi cenami. Dzisiaj już tylko ceny pozostały po staremu kosmiczne (kanapka kosztuje na przykład 25 złotych). Lotnisko jest przestronne i nowoczesne. Niestety, nasz samolot odlatywał ze starego terminala, ale nawet i on sprawiał już nieco lepsze niż kiedyś wrażenie, być może ze względu na mniejszy niż onegdaj tłok.
Około 20 weszliśmy na pokład samolotu zmierzającego do Bangkoku. Samolot był nowoczesny. System rozrywki pokładowej był sprawny i pozwalał efektywnie zabić czas.
Na jedzenie również nie można było narzekać, chociaż śledź z buraczkami w roli aperitifu to jak dla mnie dziwactwo.
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 Następna strona