Batumi 17.09.2007

Nowy dzień – i znowu deszcz. Tym razem postanowiliśmy pojechać do Gonio, kilka kilometrów na południe od Batumi. Znajdować się tam miała starożytna twierdza, na terenie której podobno został pochowany apostoł Mateusz Lewita. Po śniadaniu deszcz zelżał i wydało nam się, że uda nam się zrealizować nasz plan. Dlatego też złapaliśmy marszrutkę 142 i pojechaliśmy. Już w trakcie drogi deszcz robił się coraz silniejszy, a gdy dojechaliśmy na miejsce nieźle lało. Przy okazji okazało się, że zostaliśmy źle poinformowani przez pasażerów, którzy może nie zrozumieli do końca, o co nam chodzi. W każdym razie przejechaliśmy zamek – na szczęście kierowca się zorientował, zawrócił i wyrzucił nas pod bramą. No tak, ale brama była zamknięta, a deszcz padał. Przewodnik uprzedzał co prawda, że czasem trzeba zaczekać na stróża, ale ileż można czekać? Poza tym ja na miejscu stróża doszedłbym do wniosku, że nikt w taką pogodę nie przyjdzie zwiedzać zamku, siedziałbym gdzieś sobie wygodnie przed telewizorem lub z książką w ręku i popijał herbatę.

Człowiek w kiosku po drugiej stronie ulicy też nie wiedział, gdzie podziewa się ten stróż. Zamiast więc zwiedzać, zatrzymaliśmy marszrutkę (tym razem 138) jadącą z powrotem do Batumi. I w taki sposób zakończyliśmy zwiedzanie.

Potem nawet odrobinę się rozpogodziło, na tyle, że mogliśmy połazić po mieście, a nawet pójść na jakiś placyk zabaw. Odebraliśmy też od szewca sandałki Małgosi (5 lari). Obiad zjedliśmy w tureckiej restauracji, których chyba ze względu na bliskość tureckiej granicy jest w Batumi całkiem sporo.

Generalnie dzień minął nam jednak dość nudno i mało aktywnie.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 Następna strona